Baner z okładką książki Fascynujące pierwiastki. W krainie fundamentalnych składników rzeczywistości

Fascynujące pierwiastki. W krainie fundamentalnych składników rzeczywistości

Autor: Hugh Aldersey-Williams

  • Tłumaczenie: Adam Tuz
    Konsultacja naukowa: BRAK
    Tytuł oryginału: Periodic Tales. The curious lives of the elements
    Seria/cykl wydawniczy: Wiedza i Życie – Orbity nauki
    Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
    Data wydania: 2012
    ISBN: 978-83-7839-112-8
  • Wydanie: papierowe
    Oprawa: miękka
    Liczba stron: 432

Pasjonująca opowieść o pierwiastkach, historii ich odkrywania oraz roli, jaką odegrały w nauce i ludzkiej cywilizacji. Autor opisuje pierwiastki tak, jak zazwyczaj pisze się biografie – są bohaterami wciągających, wypełnionych niezwykłymi perypetiami historii, w których napotykamy zarówno dociekliwych naukowców oraz wspaniałe odkrycia, jak i artystów i wielkie dzieła sztuki. W układzie okresowym pierwiastków autor widzi przede wszystkim podstawową prawdę o budowie naszego Wszechświata i klucz do fascynujących tajemnic budowy materii. Wydawnictwo Prószyński i S-ka, http://www.proszynski.pl

Omawiałem już kiedyś na tych łamach książkę o chemii, która wywarła na mnie duże wrażenie i rozjaśniła bezboleśnie wiele kwestii w tym względzie. Od tamtej pory mam wysoko postawioną poprzeczkę oczekiwań względem takich publikacji. Nie dziwi zatem, że z niepewnością zaczynałem lekturę książki Aldersey-Williams’a. Jednak po opadnięciu ostatniej karty muszę przyznać, że Anglosasi mają talent do popularyzacji nauki.

Absolwent Cambridge, kurator wystaw np. w Victoria and Albert Museum potrafi zabłysnąć i nie przynosi wstydu swojej Alma Mater. Po pierwsze książka napisana jest swobodnie, z dystansem i co najciekawsze to opowieść o chemii stworzona praktycznie bez chemii. Jest to raczej kulturowa podróż przez krainę pierwiastków, jak możemy przeczytać „pierwiastki opisane antropologicznie”.

Wciągające jest już zaproszenie, które dostajemy od Autora – to zaproszenie do poznania jego pasji. Dosłownie i w przenośni, bowiem zaczynamy od poznania rewelacyjnego pomysłu na studiowanie tablicy Mendelejewa: zebrać wszystkie pierwiastki (najlepiej w stanie czystym), to znaczy zebrać ich próbki.

Tekst nie jest genialny, ale czyta się go z zaciekawieniem. Aldersey nie ulega pokusie uproszczeń, nie rezygnuje z przyrodniczej precyzji. Dzielnie zmaga się z trudną materią popularyzacji chemii. Nie jest to jednak spójny wykład, a raczej kolaż. Miejscami świetny, miejscami nieco egzaltowany, miejscami tylko zbiór ciekawostek, ale wciąga i daje sporo poznawczej frajdy. Kto przecież nie chciałby się dowiedzieć jak otrzymać fosfor z moczu, czy dlaczego brukselka często jest niesmaczna? Każdemu sceptykowi dużej satysfakcji może dostarczyć fragment dotyczący homeopatii. Autor usiłując kupić specyfik zawierający pluton (Plutonium Homeopatic Provium) i interesując się, czy jego posiadanie nie jest zabronione prawem (pluton jest radioaktywny) dowiaduje się, że „lek nie zawiera fizycznie plutonu, a jedynie ślad molekularny po nim…”. Rewelacja!

Pod koniec książki (s.371) polski czytelnik z niejakim zdziwieniem zatrzyma się (mam nadzieję) przy akapicie dotyczącym historii siedemnastowiecznej Europy, a dokładniej jej terenów północnych i środkowych. Czytamy: „w pierwszej połowie XVII wieku Szwecja na krótko stała się nowym północnoeuropejskim supermocarstwem, najeżdżającym Norwegię, Finlandię, część Rosji, północne Niemcy oraz obszar zajmowany dzisiaj przez kraje nadbałtyckie”. Muszę przyznać, że byłem trochę zdezorientowany, bo nie wiedziałem, że I. wojna północna a potem II. czyli tzw. „potop szwedzki” nie dotknęły I. Rzeczypospolitej. Zacząłem się więc głębiej zastanawiać nad sensem przytoczonego zdania. Może jednak pozostawię dokładną analizę każdemu z Państwa, bo jest ciekawa. Nie znęcam się nad Autorem – trzeba przyznać, że na ponad 400 stronach jest to największa wpadka merytoryczna. To trzeba przyznać niewiele, choć jej kaliber dla nas jest wielki.

Brak w książce konsultanta naukowego, ale trzeba oddać Tłumaczowi, że stanął na wysokości zadania i skomentował większość passusów tego wymagających. Oczywiście można miejscami trochę się pokrzywić i dodać, że objaśnienie czym i gdzie była Nowa Granada jest konieczne, że nie ma nordyckiej a północno-germańska grupa języków, ale i tak zostawię książkę w swoim księgozbiorze. Zatem polecam ją też innym.

Kategorie wiekowe: ,
Wydawnictwo:
Format:

Author

archeolog latynoamerykanista, geolog, alpinista

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content