Barbarzyńska Europa

Autor: Karol Modzelewski

  • Wydawnictwo: Iskry
    Data wydania: 2004
    ISBN 978-83-244-0181-9
  • Wydanie: papierowe
    Oprawa: miękka
    Liczba stron: 517
Kiedy mówimy o korzeniach cywilizacji europejskiej, kojarzymy je przede wszystkim z kulturą klasyczną. Warto jednak pamiętać, że i ona nie była jednorodna. Składała się na nią kultura rzymska i grecka, a także hellenistyczna, która do źródeł naszej cywilizacji wniosła elementy despotycznych tradycji starożytnego Wschodu. Ale na oblicze Europy wpłynęło również dziedzictwo ludów spoza śródziemnomorskiego kręgu kulturowego, żyjących poza granicami starożytnej Grecji i Rzymu: na wschód od Renu, na północ od Alp i za Dunajem. Rzymianie określali te krainy wspólna nazwą barbaricum.

Barbarzyńskie ludy: Celtowie, Germanie, Słowianie, ludy ugrofińskie wchodziły w orbitę śródziemnomorskiej cywilizacji stopniowo i w rozmaitych okolicznościach historycznych, co wpływało na rezultaty wzajemnego oddziaływania tradycyjnych kultur plemiennych i kultury klasycznej. Rozpatrując zatem rodowód dzisiejszej cywilizacji europejskiej, trzeba mieć na uwadze także owe barbarzyńskie korzenie – i o nich właśnie jest ta książka. informacja wydawcy

W przestrzeni publicznej często wspomina się o grecko-rzymskim i judeo-chrześcijańskim rodowodzie Europy, zapominając o dziedzictwie tzw. ludów barbarzyńskich, wśród których większość z nas może upatrywać swoich korzeni kulturowych. Aby jednak móc orzec jak wiele składowych naszej cywilizacji posiada północny rodowód, najpierw trzeba w sposób możliwie pełny zrekonstruować poszczególne elementy tworzące zdaniem wczesnośredniowiecznych autorów „barbarzyńską mentalność”, zachowując konieczną w takich przypadkach czujność wobec możliwości stylizowania opisów i stosowania toposów literackich. Karol Modzelewski podjął się tego trudnego zadania, koncentrując się na ludach germańskich i słowiańskich, wykazujących w dziedzinie obyczajowości zaskakująco wiele podobieństw.

Tak się dziwnie składa, że w Polsce coraz częściej pisze się o konieczności wykorzystywania antropologii historycznej, natomiast bardzo trudno znaleźć prace, których autorzy faktycznie potrafiliby tego dokonać. Wśród nich poczesne miejsce zajmuje właśnie Modzelewski, którego Barbarzyńska Europa stanowi egzemplifikację nowoczesnego podejścia metodologicznego, dającego wymierne efekty poznawcze. Ogromna popularność napisanej przez niego książki nie wynika zatem wyłącznie z podjętego tematu, ale także sposobu budowania narracji, który – pomimo zachowania pełnego aparatu naukowego – zafascynował niejednego czytelnika.

Autor dostrzegł interesujący fakt, a mianowicie, że znajomością Germanii Publiusza (?) Korneliusza Tacyta mógł się wykazać zaledwie jeden z wczesnośredniowiecznych autorów (Rudolf z Fuldy), a jednocześnie wielu z nich zawarło w swoich dziełach obserwacje zaskakująco zgodne z informacjami przekazanymi przez rzymskiego historyka. Nawet jeśli przyjąć, że Rudolf inspirował się pracą wielkiego poprzednika, a część późniejszych autorów nieświadomie powieliło poczynione przez niego zapożyczenia, to wciąż pozostaje pokaźne grono dziejopisarzy, których nie da się wtłoczyć w ten schemat. Dowodzi to żywotności wielu zwyczajów kultywowanych przez późnoantycznych i wczesnośredniowiecznych Germanów, które sięgają korzeniami co najmniej I w.

Istotną rolę należy przypisać zawartemu w rozdziale I wprowadzeniu źródłoznawczemu, mającemu uczulić czytelnika na sposób tworzenia przekazów traktujących o barbarzyńcach. Krytyka zewnętrzna i wewnętrzna tekstów nabiera w tym przypadku kluczowego znaczenia, albowiem z dużą dozą prawdopodobieństwa pozwala wyeliminować toposy mogące sprowadzić badacza na manowce wynikające z pokusy dokonania zbyt łatwej komparatystyki. Nie można bowiem zapominać, że wszystkie źródła na temat opisywanych ludów wyszły spod ręki ich przeciwników (w najlepszym przypadku: zewnętrznych obserwatorów), a to sprawia, że ich rozumienie zaobserwowanych zjawisk mogło się znajdować na niskim poziomie, a nawet być determinowane poczuciem wyższości kulturowej wynikającej z poczucia przynależności do chrześcijańskiego świata.

Interesującym wyjątkiem są wzorowane na rzymskich traktaty prawne, w treści których udało się niczym na kliszy fotograficznej uchwycić stosunki społeczne panujące wśród poszczególnych plemion germańskich w konkretnym momencie rozwoju. Jest to zatem typ źródeł trudny do przecenienia, ale wydaje mi się, że autor nieco nie docenił przemian zachodzących w świecie barbarzyńskim pod wpływem kontaktów utrzymywanych z Imperium Romanum, w związku z czym bezpośrednie przechodzenie od wczesnego średniowiecza do dzieła Tacyta odbywa się z pominięciem bardzo istotnych późnoantycznych prac. Nieznający ich czytelnik może w efekcie odnieść wrażenie, że starożytni Germanie tworzyli społeczności ze wszech miar statyczne, co nie odpowiada prawdzie.

Modzelewski skoncentrował się na różnych typach relacji społecznych realizowanych na odmiennych poziomach: rodzinnym, sąsiedzkim i plemiennym. Wziął przy tym pod uwagę wszystkie kategorie ludności, w tym kobiety i niewolników. Dzięki jego analizie uświadomiłem sobie jak istotne znaczenie w społecznościach barbarzyńskich miało prawo zwyczajowe (czyli zwyczaj podniesiony do rangi prawa), realizowane kolektywnie w oparciu o istniejące struktury polityczno-sądownicze, spośród których najważniejsze znaczenie miał wiec. W kontekście ciągłego podkreślania kultury prawnej Rzymian, wniosek ten ma naprawdę istotne znaczenie dla zrozumienia choćby wielowiekowej europejskiej tradycji samorządu terytorialnego.

Największe zaciekawienie wzbudziły we mnie wywody na temat germańskiego modelu egzekwowania sprawiedliwości, ściśle związanego z zagadnieniem zemsty rodowej i posiadanym statusem społecznym. Z racji braku wyraźnych granic oddzielających sferę „świecką” i „duchową”, wiele miejsca autor poświęcił także sacrum, w tym także znaczeniu chrześcijaństwa dla rozwoju instytucji prawno-społecznych. Podobnie jak w świecie śródziemnomorskim, istniała poważna trudność przed rozgraniczeniem sfery publicznej i prywatnej, co sprawiało, że człowiek był „istotą społeczną” w znacznie większym zakresie niż ma to miejsce współcześnie. Istnienie wielu grup rankingowych przeplatających się ze sobą na różnych poziomach sprawiało w efekcie, że głównym kapitałem człowieka był w ówczesnym świecie jego status i opinia, jaką cieszył się we wspólnocie.

Na zakończenie autor wskazał na obszary, które wymagają jeszcze przebadania, a których nie udało mu się w pełni uwzględnić w Barbarzyńskiej Europie. Wśród nich wymienił m.in. problem drużyn wojowniczych, których rolę uznał za nadmiernie eksponowaną w literaturze przedmiotu. Chciałbym w niedalekiej przyszłości zapoznać się z argumentacją Modzelewskiego na ten temat, ponieważ należę do grona badaczy, którzy prezentują odmienną opinię.

Barbarzyńska Europa powszechnie została uznana za pracę wybitną i nie śmiałbym podważać tej opinii, szczególnie że niejednokrotnie miałem okazję powoływać się na jej treść. W połączeniu ze Świtem narodów europejskich Benedykta Zientary stanowi moim zdaniem najważniejszą parę polskich opracowań poświęconych problematyce przemian społeczno-kulturowych zachodzących w świecie północnego Barbaricum we wczesnym średniowieczu.

Kategorie wiekowe:
Wydawnictwo:
Format:

Author

(ur. 1985) historyk starożytności, doktor nauk humanistycznych, autor ponad pięćdziesięciu publikacji naukowych. Ostatnimi czasy zmierzył się nawet z wyzwaniem napisania podręcznika dla uczniów szkół średnich. Interesuje się przede wszystkim dziejami republiki rzymskiej, ludów północnego Barbaricum i mechanizmami kontroli społecznej, ale gdyby miał czytać tylko na ten temat, to pewnie by się udusił.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content