Baner z okładką książki Celtowie. Dzieje

Celtowie. Dzieje

Autor: Dáithí Ó hÓgáin

  • Tłumaczenie: Mariusz Zwoliński
    Tytuł oryginału: The Celts. A Chronological History
    Wydawnictwo: Dialog
    Data wydania: 2009
    ISBN 978-83-61203-44-5
  • Wydanie: papierowe
    Oprawa: miękka
    Liczba stron: 338
Przez prawie dwa tysiące lat Celtowie stanowili jedną z głównych grup ludów indoeuropejskich kształtujących kulturowe, etniczne i polityczne oblicze Europy. W pierwszym tysiącleciu przed naszą erą z pierwotnych siedzib w dorzeczu górnego Dunaju rozprzestrzeniali się niemal we wszystkich kierunkach, tak iż wpływ ich i osadnictwo sięgnęły z jednej strony Wysp Brytyjskich i Półwyspu Iberyjskiego, z drugiej – Bałkanów, a nawet Azji Mniejszej. Później, w wyniku klęsk w konfrontacji z imperium rzymskim oraz naporu Germanów, ich potęga gwałtownie się skurczyła. Celtyckie społeczności i kultura przetrwały jedynie na zachodnich obrzeżach Europy.

Daithy Ó hÓgáin śledzi kulturowe, militarne i polityczne dzieje Celtów od najstarszych, identyfikowanych z nimi kultur archeologicznych, poprzez burzliwe dzieje ekspansji i walk po uformowanie się celtyckich państwowości we wczesnym średniowieczu – od Bretanii, przez Walię i Irlandię, po Szkocję. Obszernie wykorzystuje informacje zawarte w klasycznych dziełach pisarzy greckich i łacińskich, przytaczając wiadomości i opinie o Celtach z pism Strabona, Pliniusza Starszego, Juliusza Cezara i innych.informacja wydawcy

Dáithí (nie „Daithy” jak napisano w notce sporządzonej przez wydawcę) Ó hÓgáin należy do grona badaczy specjalizujących się w najdawniejszych dziejach swojej ojczyzny (Irlandii), zaliczając się jednocześnie do naukowców wyjątkowo odpornych na nowe koncepcje i interpretacje. Wydanie w naszym kraju napisanej przez niego książki i nadanie jej rangi podręcznika akademickiego wzbudziło moje obawy, które niestety do pewnego stopnia okazały się zasadne. „Celtowie. Dzieje” to opracowanie mające w założeniu stanowić syntetyczne opracowanie prezentujące klasycznie ujętą historię społeczności galijskich od epoki brązu po wczesne średniowiecze. Na ile ta sztuka powiodła się autorowi?

Zastosowany przez niego podział geograficzno-chronologiczny nie budzi moich wątpliwości, podobnie jak ograniczenie wątków etnologicznych do niezbędnego minimum – autor przyjął taką, a nie inną koncepcję i szczerze powiedziawszy przypadła mi ona do gustu, gdyż bardzo trudno znaleźć książkę na temat Celtów, której treść koncentrowałaby się na dziejach polityczno-militarnych. Znacznie większym problemem jest natomiast poważna liczba pojawiających się błędów, od uznania Tusków (Tusci, czyli Etrusków) za jedno z plemion tychże, przyjęcia założenia o istnieniu druidek (!), czy uznania nazwy własnej „Biturix” za honorowy tytuł mający wskazywać na kulturową jedność świata galijskiego, po uparte powtarzanie obalonej z hukiem teorii o celtyckości Irlandii i Szkocji (stąd rozszerzenie narracji na wczesne średniowiecze, kiedy jako żywo nikt nie słyszał już o etnosie celtyckim), bądź uznaniu, iż odnotowani w IV w. przed Chr. Pritani to z pewnością Celtowie, choć obecny w Brytanii zwyczaj malowania się/tatuowania raczej nie występował wśród kontynentalnych pobratymców i został prawdopodobnie zaczerpnięty od potomków tamtejszej ludności neolitycznej. Autor sprawia wrażenie, jakby nie zdawał sobie sprawy z przenikania się wzorców kulturowych, który to proces mógł przebiegać w obie strony. Wydaje mu się również, że etnos celtycki każdorazowo dominował nad lokalnymi etnosami, co pokazuje np. mocno przeceniany przez niego zasięg osadnictwa galijskiego na Półwyspie Iberyjskim czy Wyspach Brytyjskich, przy jednoczesnym niedocenieniu Europy Środkowo-Wschodniej. Wiele spekulatywnych teorii zostało podanych jako pewniki, a zredukowanie przypisów do minimum utrudnia ustalenie źródła ich pochodzenia, co dla czytelnika-niespecjalisty jest szczególnie groźne. Za kompromitującą uważam nieumiejętność rozpoznania przez autora jednego z dwóch zachowanych przedstawień Wercyngetoryksa i uznanie medalionu z XIX w. za numizmat wybity w I w. przed Chr. Samo tylko wyliczenie zawartych w pracy błędów zajęłoby kilkanaście stron standardowego formatu.

Zaskoczyło mnie bardzo ograniczone wykorzystanie źródeł archeologicznych, które doskonale uzupełniają, a niekiedy korygują przekazy literackie. Chcąc badać ludy północnego Barbaricum nie da się polegać wyłącznie na źródłach pisanych.

Pewne zakłopotanie mogą budzić koncepcje etymologiczne forsowane przez autora, opierające się niekiedy na zwykłej fantazji. Skrajnym przykładem jest zrekonstruowanie nazwy plemienia Ordowików (Ordovices) jako „walczący młotami”, mimo że zarówno na obszarze Walii, jak i w żadnej innej części lateńskiej Europy nie odnaleziono młotów bojowych. Idąc dalej, „Belgowie” (Belgae) to dla Ó hÓgáina „szaleni”, „wściekli”, choć mamy tu do czynienia z lenicją spółgłoskową, która doprowadziła do przekształcenia terminu Volcae w Bolgae, co było już wiadome żyjącemu w IV w. po Chr. Rufusowi Festusowi Awienusowi. Wynika z tego, że nazwa Belgów pochodzi od nazwy plemienia (konfederacji plemiennej?) Wolków, którzy w pewnym momencie dziejowym przemieścili się z Europy Środkowo-Wschodniej na Zachód, co zostało potwierdzone archeologicznie (ponadto dwa odłamy Wolków osiedliły się w południowej i środkowej Francji). W źródłach greckich wodzowie Wolków noszą często imię „Bolgios/Belgios”, które zapewne nie było faktycznym imieniem, lecz etnonimem. Kolejnym przykładem może być uznanie nazwy „Wołoszczyzna” za pochodzącą właśnie od Wolków, co przywodzi na myśl teorię, że Galicja zaczerpnęła swoją nazwę od Galów – na Zachodzie pewnie niewielu słyszało o Rusi Halickiej… Tego typu kuriozów językoznawczych jest w książce Ó hÓgáina znacznie więcej – dotyczą one głównie nazw plemion, a refleksji autora nie wzbudziło nawet stosowanie przez Rzymian terminu „Wenetowie” (Veneti) wobec ludów zamieszkujących różne części Europy.

Aby nieco złagodzić krytykę recenzowanej książki, warto wspomnieć także o jej zaletach. Autor zdaje sobie sprawę z ograniczonej przydatności kryterium kultury materialnej, definiując Celtów na podstawie kryterium językowego. Podjął się trudnego zadania ukazania losów społeczności galijskich na wszystkich zamieszkiwanych przez nich obszarach (choć nieco przecenił zasięg ich osadnictwa, o czym pisałem powyżej), nie zapominając o Bałkanach. Jako jedyny znany mi autor ukazał II wojnę punicką jako konflikt dalece wykraczający poza zmagania rzymsko-kartagińskie, słusznie prezentując Celtów jako stronę, a nie jako dodatek do trwających zmagań, przez co zyskuje ona dla czytelnika nowy wymiar. Odróżnia także ludy celtyckie od zceltycyzowanych, czyli poddanych silnemu celtyckiemu oddziaływaniu kulturowemu.

Na pierwszy rzut oka opracowanie Ó hÓgáina jawi się niezwykle atrakcyjnie: ciekawy układ, sporo informacji, a nawet tytuł profesorski autora czy marka, którą zasłużenie cieszy się wydawnictwo mogą zachęcać do zakupu. Niestety, konfrontacja oczekiwań z zawartością książki mocno studzi początkowy zapał. Przy okazji pokazuje to, że w Irlandii musi dokonać się zmiana pokoleniowa, aby powszechnie zaczęto uwzględniać nowe koncepcje, których głównym propagatorem na Zielonej Wyspie jest obecnie James P. Mallory. „Celtowie. Dzieje” absolutnie nie nadają się na podręcznik akademicki, gdyż ich lektura grozi „skażeniem” wiedzy historycznej studentów na długie lata i żmudną pracą obliczoną na „odkłamywanie” pewnych zagadnień.

Na zakończenie chciałbym wyrazić irytację z powodu powtarzania się w tłumaczeniu ahistorycznego słowa „generał”, będącego kalką z języka angielskiego. Pomijając inne, na szczęście niezbyt licznie pojawiające się w polskim wydaniu niezręczności językowe, ta jest szczególnie groźna, ponieważ rozprzestrzenia się w literaturze historycznej niczym perz w trawniku – nawet polscy autorzy zaczynają pisać o „rzymskich generałach”. Paskudny to zwyczaj, który należy zwalczać z całą mocą.

Kategorie wiekowe: ,
Wydawnictwo:
Format:

Author

(ur. 1985) historyk starożytności, doktor nauk humanistycznych, autor ponad pięćdziesięciu publikacji naukowych. Ostatnimi czasy zmierzył się nawet z wyzwaniem napisania podręcznika dla uczniów szkół średnich. Interesuje się przede wszystkim dziejami republiki rzymskiej, ludów północnego Barbaricum i mechanizmami kontroli społecznej, ale gdyby miał czytać tylko na ten temat, to pewnie by się udusił.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content